Leszek Hardek, pośrednik w obrocie nieruchomościami:
W zależności od sytuacji na rynku, sytuacji ekonomicznej czy prawno-podatkowej liczba „inwestorów" się zmienia. Wiele osób widzi w tym rynku możliwość dodatkowych dochodów czy wręcz źródła utrzymania. Liczba inwestujących wzrasta w momencie, kiedy w mediach pojawia się więcej informacji o ewentualnych zyskach.
Media potrafią skutecznie napędzić popyt i tak było na przykład w czasach bańki cenowej w latach 2006–2008 i tak jest również teraz. Tym razem jednak doszedł zyskujący na popularności wynajem krótkoterminowy oraz tzw. flipowanie.
Aktualnie, w przeciwieństwie do lat 2004–2007 (wtedy głównie inwestowano w grunty), inwestorzy skupiają się na mieszkaniach, tych najpopularniejszych. Kupują je, aby później (po remoncie) odsprzedać z zyskiem, lub pod wynajem zarówno krótko-, jak i długoterminowy. Wynajem krótkoterminowy przynosi większe zyski w dużych miastach lub miejscowościach typowo turystycznych.
Inwestowanie w nieruchomości zawsze jest dobrą inwestycją, pod warunkiem że jest wykonana z głową i rozmysłem. Jeśli chodzi o wynajem krótkoterminowy, to wiemy, że Ministerstwo Turystyki i Sportu pracuje nad ustawą regulującą ten rodzaj działalności.
Trudno dzisiaj oceniać, na ile regulacje te zmniejszą opłacalność wynajmu krótkoterminowego. W przypadku „handlu" mieszkaniami uważam, że inwestorzy muszą zwiększyć swoją czujność, ponieważ ceny mieszkań dwupokojowych – tych najbardziej popularnych – niebezpiecznie zbliżają się do cen mieszkań trzypokojowych, na które tak dużego popytu już nie ma. Należy też pamiętać o tym, że jeśli na rynku pojawi się zbyt dużo mieszkań pod wynajem, to ceny będą musiały spaść, tak jak to się stało w Toruniu w latach 1999–2002.